poniedziałek, 27 lutego 2012

Tradycyjne hiszpańskie Empanadas

Po długiej zimie w powietrzu nareszcie czuć wiosnę, dni robią się coraz dłuższe i powoli po długich mrozach temperatura zaczyna iść w górę, ptaki ćwierkają, słońce świeci, aż chce się żyć! Osobiście nienawidzę mrozu (nie jestem przyzwyczajona i marznę nawet przy 15 stopniach!), ale kocham śnieg, dorastając w Hiszpanii nigdy go nie miałam i gdy tylko zacznie padać cieszę się jak dziecko i biegam od okna do okna :) W czasie ostatnich mrozów zatęskniłam za prawdziwym hiszpańskim jedzeniem i tak oto przypomniałam sobie o Empanadas, tradycyjnych hiszpańskich pieczonych pierogach z farszem warzywno-mięsnym.







Tradycyjne hiszpańskie Empanadas:

Kruche ciasto:
-250g mąki pszennej
-120g masła
-kilka łyżek lodowatej wody
-szczypta soli

Farsz:
-500g mięsa mielonego (może być mieszanka wołowiny i wieprzowiny)
-2 papryki (jedna czerwona, jedna żółta)
-ok. 200ml passaty pomidorowej
-puszka kukurydzy*
-puszka czerwonej fasoli*
-1 cebula czosnkowa
-sól
-pieprz cayenne
-2 ząbki czosnku
-2 rozbełtane jajka

Rozpoczynamy od ciasta kruchego, masło siekamy z mąką dorzucamy szczypte soli i wodę, zagniatamy i wkładamy do lodówki na pół godziny. Następnie bierzemy się za farsz. Oliwe z oliwek rozgrzewamy na dużej patelni, dodajemy pokrojoną w drobną kostkę cebulę i wrzucamy mięso, smażymy dopóki mięso nie będzie miało grudek, przeciskamy do farszu czosnek a pokrojone w drobną kostke papryki wrzucamy do reszty(jeżeli używamy kukurydzę i czerwoną fasolę, to również dodajemy) zalewamy passatą i dusimy przez ok. 20-25 min aż wszystkie składniki będą miękkie. Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Ciasto wyciągamy z lodówki, wałkujemy i szklanką wycinamy kółeczka, potem znowu wałkujemy, napełniamy farszem i zawijamy jak pierogi, brzegi można docisnąć widelcem. Kładziemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wierzch smarujemy rozbełtanym jajkiem i pieczemy dopóki się nie zarumienią (ok. 20-25min). Smacznego!

*tych składników nie używałam, ale idealnie się komponują z resztą :)


niedziela, 26 lutego 2012

Noc Oscarowa i amerykański przepis!

Po długim zastoju w końcu znalazłam chwilę by podzielić się czymś fajnym, a ze względu na dzisiejszą okazje musi to być coś związane z USA! Dzisiaj w nocy odbędzie się 84 (!) gala rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej tzw ''Oscarów''. Od lat jestem zakochana w kinie, filmie i z tym wiążę również moją przyszłość, nie wyobrażam sobie tego inaczej. A jakie jest Wasze podejście do filmów? Macie może swoich faworytów do tegorocznej statuetki?
Dziś podzielę się przepisem na ''Peanut butter cups'', które są bardzo popularne w Stanach, swego czasu przywoziłam je do Polski na potęgę, bo nie mogłam przestać ich jeść. Będą idealną, szybką i łatwą przekąską na transmisję Oscarową!


Peanut butter cups (ok. 14):

-słoik niesolonego masła orzechowego (najlepsze będzie to chrupiące)
-2 tabliczki mlecznej czekolady
-ok.3/4 szklanki cukru pudru
-1/4 łyżeczki soli
-ok. 14 małych papilotek

Masło mieszamy z cukrem pudrem i solą na gładką masę, wstawić na chwileczkę do mikrofalówki by łatwiej się je nakładało do papilotek. Pokruszoną czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej na gładką masę. Następnie napełniamy jedną łyżką czekolady spód papilotek, bardzo ważne jest by była rozprowadzona równomiernie, potem na czekoladę kładziemy łyżeczkę (lub 2, jak kto woli) masy z masła orzechowego i polewamy czekoladą, tak by przykryła masło orzechowe. Po wypełnieniu wszystkich papilotek wstawiamy czekoladki do lodówki by zastygły, powinny być gotowe to zjedzenia po około godzinie lub półtorej. Smacznego! :)



czwartek, 16 lutego 2012

COCO Cafe Club & Restaurant Gdynia

Dzisiaj chciałabym wszystkim opowiedzieć o mojej ulubionej restauracji w Gdyni. COCO jest usytuowane przy samym nabrzeżu na Gdyńskim skwerze,w środku popularnego centrum rozrywki. COCO odwiedzam praktycznie od początku ich istnienia i nigdy się nie zawiodłam. Kiedyś restauracja była większa, ale po kilku latach ją zmniejszono, ale i tak jest wielka. Lokal jest wyposażony w 3 różne bary dwa znajdują się w części restauracyjnej, jeden w przeszkolnej części ''klubowej'' z widokiem na morze. Załoga jest świetnie wyszkolona, zawsze uśmiechnięta i zawsze indywidualnie podchodzą do klienta tzn.doradzą, polecą, jak coś nie smakuje to zaproponują coś innego, przyjemnie tamsiedzieć nawet ze względu na samą obsługę. Kolejnym atutem lokalu jest nowoczesny, stylowy, modny wystrój, piękne zdjęcia na ścianach, świetna muzyka i przedewszystkim WSPANIAŁE jedzenie! Restauracja specjalizuje się w tajskim fusion, ale znajdziemy również dania z innych stron świata, które są na równie wysokim poziomie. Wszystko zawsze jest świeże, kolorowe i pięknie podane! Stała kadra kelnerska, która zawsze wszystkich pamięta i wychodzi na powitanie z uśmiechem na twarzy. Spotkałam się z wieloma opiniami, że ceny są za wysokie, ale jaki student nie ponarzeka? :) Moim zdaniem ceny są adekwatne do ilości i przedewszystkim jakości podawanych dań. Porcje są naprawdę duże i spokojnie można się nimi na jeść. Kolejnym plusem tego miejsca są IDEALNE drinki (polecam moje ulubione truskawkowe mojito)i shake'i (koniecznie spróbujcie ''Ciasteczkowego Potwora''), na bazie świeżych owoców, lodów, mleka czy czegokolwiek zapragniecie. Z czystym sumieniem mogę to miejsce polecić każdemu na rodzinne spotkanie, wieczornego drinka, wypad z przyjaciółmi jak i na randkę, lub spotkanie biznesowe. Wrzucam kilka zdjęć z moich ostatnich wizyt w COCO i kilka zdjęć wystroju pożyczonych ze strony COCO.



Tajska zupa ''Tom Yum Gai'' z kurczakiem i mleczkiem kokosowym



Moje ulubione danie-''Kurczak w zalewie z mleka COCO'sowego z imbirem i zielonym curry''





Ryż i sałatka podawane do ''Kurczaka w zalewie z mleka COCO'sowego z imbirem i zielonym curry''




...i w końcu! Moje ulubione Truskawkowe Walentynkowe Mojito :)



a tutaj parę zdjęć wystroju ze oficjalnej strony COCO